Translate

2014/12/02


Dziś chciałam sie z Wami podzieli moją opinia na temat paletek Naked, Naked 2 oraz Naked 3.

Naked 
Paletke Naked dostałam w prezencie na Gwiazdkę 2 lata temu. Zakochalam się w niej i dopóki nie zużyłam do końca moich ulubionych odcieni z tej paletki, nie używałam żadnych innych, włącznie z ulubionymi cieniami Mac (oprócz Satin Taupe, który jest jedyny w swoim rodzaju i niezastąpiony).

Kolory Virgin i Sin są świetnymi cieniami bazowymi, do rozświetlenia obszaru pod brwiami oraz wewnętrznych kącików. Kolor Sin ma piękny szampański kolor i okazał się ładniejszy niż mój ulubiony Mac Naked Lunch.
Kolory Naked i Buck to dwa przepiękne brązowe maty. Nie mogę odżałować faktu, że kolor Naked jest niedostepny w sprzedaży jako samodzielny cień, ani też że nie zostal powtórzony w Naked 2. Zamiast tego w Naked 2 znajdujemy duplikat Half Baked, którego ja osobiście nie znosze:( Kolor Naked jest wspaniałym kolorem przejściowym, który umieszczamy w załamaniu oka, lub lekko powyżej załamania.
Kolor Sidecar to kolor beżowy z drobinkami, lekko mieniący się na jasnozłoty, ale nie w tak żołty sposób jak Half Baked. Bardzo lubię ten odcień i najczęściej nakładałam go palcem już po skończeniu makijażu na środek powieki ruchomej w celu uzyskania efektu błysku.
Kolejnym cieniem, który został przeze mnie zużyty w całości jako pierwszy był kolor Toasted. Jest to fenomenalny szaro-fioletowo- brązowy cień, wyglądający przepieknie na mojej powiece. Po jego zużyciu przewertowałam internet w poszukiwaniu duplikatu, i zakupiłam polecany jako jego zamiennik cień Mac Sable, jednak okazał się on zupełnie innym odcieniem, notabene tez pięknym, lecz wpadającym w miedź.
Ostatnim używanym przeze mnie cieniem z palteki Naked był Hustle, jest to cień przypominający Satin Taupe, tylko ciemniejszy, używałam go w zewnetrznym kąciku oka w niewielkiej ilości.
Pozostałe cienie były dla mnie nieodpowiednie, ponieważ nie lubię złota na moich powiekach (Half Baked, Smog), zieleni (Darkhose wpada w zielone tony) ani szarości (Gunmeal, Creep).

A oto, ile pozostało z mojej paletki Naked:


Jak widać, zużyłam wszystkie jasne odcienie, a pozostawiłam ciemne.


Naked 3
Drugą w kolejności zakupioną przez mnie paletką Urban Decay była Naked 3. Kiedy zużyłam jedynkę, postanowiłam kupić kolejną paletkę Urban Decay, zdecydowałam sie na trójkę, ponieważ dwójka wydawała mi się zbyt szara.
Jak pokazuje powyższe zdjęcie, Naked 3 to paletka w różowej tonacji. Niestety ta kolorystyka okazała się nie dla mnie. Wykonałam nią kilka makijaży i poddałam się. Być może moja skóra ma zbyt dużo różowych tonów, albo z innego powodu po prostu cienie w tej tonacji mi nie pasują.  Poza tym kolejnym minusem była dla mnie jakby zbyt słaba pigmentacja tych cieni, były bardzo słabo widoczne na moich powiekach (lub to nie wina pigmentacji a znów tych różowych tonów, które zlewały się z moja skórą). Próbowałam kilka razy zrobić makijaż tą paletką, po czym sprzadałam ją na ebayu.


Naked 2
Kilka tygodni temu znów "wzięło mnie" na paletkę Urban Decay. Wahałam się pomiędzy malutkimi Basicami oraz Naked 2, choć również bałam pod uwagę powrót do jedynki, ponieważ była świetna. Zaryzykowałam i postawiłam na Naked 2. Okazała się najpiękniejszą z całej trójki.

Kolor Foxy- do rozświetlania pod łukiem brwiowym oraz nakładania na całą powiekę, jest niby w żółtej tonacji, ale właśnie taka tonacja niweluje zaczerwienienia i wygląda super na skórze.
Half Baked- jedyny cień, który zostal powtórzony z paletki Naked, ale powiem Wam, że moim zdaniem on nie jest identyczny, lecz lekko jaśniejszy, przez co polubiłam go w tej paletce.
Bootycall  to wpadający w szmpański jasnoróżowy kolor cień przypominający Sin z Naked (jednak Sin jest według mnie ładniejszy, bardziej intensywny i satynowy).
Następny cień to Chopper- przepiękna miedź. Myślę, że będzie moim ulubionym cieniem z całej paletki. Wygląda pięknie zarówno na ruchomej powiece, jak i tylko w wewnętrznych kącikach, zamiast jasnego cienia rozświetlającego.
Kolor Tease to kolejny aboslutny hit, matowy brązowo -fioletowy "transition" kolor, czyli do rozcierania granic oraz nakładania w załamaniu powieki i lekko powyżej. Gdy go zużyję, będę na pewno czuła jego brak.


Snakebite - piękny dość ciemnobrązowy ciepły kolor, połyskujący, będący niby odpowiednikiem Smog z Naked, jednak jest bardziej zgaszony, stonowany, nie ma tylu złotych drobinek.
Suspect to ciekawy jasnobrązowo- beżowy kolor, również bardzo ładny.
Pistol- kolor szarobrązowy, cudowny, nietypowy, lekko wpadający może w odcień pistacjowy, jednak bez zielonych tonów.
Verve- przepiękny jasnobeżowy mocno perłowy cień z białymi tonami, nadający się świetnie do rozświetlenia wewnętrznego kącika.


YDK następny obłędny kolor jasnego starego złota.
Busted to ciemno fioletowo- brązowy cień podobny do Hustle z jedynki, tylko lekko ciemniejszy.
No i Blackout- najczarniejsza czerń, jaką kiedykolwiek spotkałam, świetnie nadaje się do zewnętrznego kącika lub kresek na powiece.



Podsumowanie

Jeżeli któraś z Was zastanawia się właśnie nad kupnem jednej z paletek Urban Decay, ja polecam Naked 2. Kupiłam ją jako ostatnią, ponieważ wystraszyłam się opinii, że jest zbyt szara, zbyt metaliczna, jednak uważam, że jest najlepsza. Naked 3 to palteka różowa, i nawet brązy maja w niej różowo- fioletowy odcień, tak że polecam ja tylko osobom, które wiedzą, że jest im dobrze w takiej tonacji. Jedynka jest piękna, ale tylko w połowie, używałam w niej dokładnie 6 cieni. Natomiast w Naked 2 zakochałam się we wszystkich dwunastu kolorach. Paletką Naked wykonywałam praktycznie codziennie taki sam makijaż, gdy tymczasem Naked 2 używam codziennie w inny sposób. Jest  ona generalnie jasniejsza od jedynki, oprócz dwóch najciemniejszcyh odcieni, pozostałych 10 jest w dość jasnej tonacji.
Oczywiście żaluję, że nie znalazły się w niej kolory Naked i Buck z jedynki, a najlepiej jeszcze Satin Taupe z Mac i byłaby to już paletka wszechczasów, ale i tak uważam ją za najładniejszą paletkę, jaką kiedykolwiek posiadałam.


Categories: ,

0 komentarze:

Prześlij komentarz